/001.djvu

			MARIA PAWLIKOWS](A 


. 


'PARY Z 


WARSZ-AWA - 19 2 9 
N AKŁADE M KSIĘ GARNI F. HO ESIC KA
		

/002.djvu

			MARlA PAWLIKOWSKA 


. 


PARYZ 


WARSZAWA - 1929 
N AKŁADE M KSIĘGARNI F. HOESICKA
		

/003.djvu

			---.;;7
 


-- 


CZCIONKAMI DRUKARNI NARODOWEJ W KRAKOWIE 


I 
r 
.. 


-- 


1'VIARJI "110RSKIEJ 
cZflrujqcej interpretatorce moich wzerSzy 
TV serdecznym upominku
		

/004.djvu

			.... 



 


PARYŻ
		

/005.djvu

			,.l,. 


4 


PARYŻ 


l 


Wicher śródziemnomorski krokiem marynarza 
przeszedł po tłumnej ulicy. 
Znać wiosnę na wszystkich twarzach - 
śmieją się muzułmanie, negry i chińczycy. 


2 


Krwawe niebo nocy paryskiej 
fiołkowieje dziś długo z parmeńskim zapachem. 
W ryczące stada wozów 
szybko jak pociski 
wpadają' midinetki bez strachu. 


? 


9
		

/006.djvu

			. 


:> 


Z ciężkiem sercem pójdę brzegiem Sekwany- 
kupię w kramikach sztychy i sennik miłosny, 
lecz znaczenia snów llloich, 
wczoraj pożegnanych, 
nie znajdę w nim. We mgle usłyszę krzyk wiosny. 


4 


W wysypaną na trotuar gorącą kawiarnię, 
tłum ponurych studentów wpływa jak rój gacków. 
W śród niezmiernych przestrzeni, 
oświetlonych marnie. 
ćmy nocne, z twaTZą w futrze, błądzą po Olllacku. 


10 


t' 


!) 


- 


Na ulicy zapiętej brylantową broszką, 
jakiś żałosny głosik "Paris soir", zawodzi. 
Jak ptak zgubiony jęczy 
wśród tłumów powodzi... 
Będę z nim razem wzdychać: Paris soir... 
Jak gorzko! 


6 


Na Place de la Concorde. w obszarze nirwany. 
tysiąc latarni płonie pogrzebowem złotem. 
Jak obcy anioł, wiezie mnie swfer nieznany, 
przez pustkę, 
przez to wszystko CO BĘDZIE I POTEM... 


l L
		

/007.djvu

			.., 


7 


Topielice Sekwany gwiżdżą "Hallelujah", 
nowy fox-trott, na falach huśtane łagodnie. 
Na Notre Dame demony pod niebem warują, 
i patrzą w dół na Paryż, 
groźnie, jak na zbrodnię. 


""'" 


8 


Cichym, kamiennym głosem wyją do księżyca, 
to znów do lamp łukowych, różowych i sinych, 
zezując w kąt wiadomy, gdzie stoi zazwyczaj 
Wdowa, pal'yski upiór, 
monstrum gilotyny. 


- 


12 


/' 


9 


Czarną, pospIeszną, smutną, nieuważną. hordą, 
tratuje mnie tłum ludzi, 
brzydki jak mrowisko. 
Słowa świetlne, niemądre, w niebie barwy bordo, 
pryskają aż na gwiazdy chciwością złocistą. 


10 


Zimny ciężar Sekwany w metropolitenie. 
Między wodą a ludźmi 
los sprawuje wartę. 
Nad sklepieniem dziewc
na, podobna syrenie, 
kołysze się od wczoraj... 
usta ma otwarte. 


13
		

/008.djvu

			11 


13 


Jakiś wy blakły wodnik paryskich trotuarów, 
ściga mnie rybiem okiem zalanem słodyczą, 
podczas gdy piękny hiszpan, krokiem pełnym czaru 
przechodzi raz na zawsze. 
A utobusy ryczą. 


Płyń daleko, gdzie życie ciasne jest i ciche, 
mała rybko, zgubiona wśród rekinów mnóstwa. 
Sto tysięcy tancerek, . 
rzeźbionych jak bóstwa, 
zdeptało serce twoje i jego złą pychę!... 


12 


14 


Z falujących bulwarów patrzą oczy ]śniące. 
Czy chcesz wpaść sepji w ręce? 
Zbratać się z polipem? 
Jeśli nie, to uciekaj po francuskiej łące 
do domu, pod szeroką, pod szumiącą lipę... 


W "Aubert Palace", w ,.Gaumont", w "Paramount". 
[w "Cameo", 


pary wciąż się całują. 
Któż 10 mógł przewidzieć? 
Muzyka dyryguje. Ja jedna, o wstydzie, 
samotnym mym profilem świecę jak kameą. 
. 


15 


14
		

/009.djvu

			15 


17 


Eiffel, jak rozkraczone zjawislw z sabatu, 
grzyb grzechu, tryska zewsząd groźna i ponura. 
Wszystko za wielkie dla mnie, najmniejszego z światów. 
Niedostępne i drogie jak wężowa skóra. 


A wkoło czarne oczy, gorące rozkazy, 
i wiosna prostą ścieżką prowadząca w trans. 
Obrona przed autami - 
dla serc drogowska,;y... 
Wszyscy chodzą pod ramię 
i myślą: "Douce France"... 


16 


Bez ciepłego ramienia jakże iść w tym tłumie? 
Fiołkowe słońca, 
gwiazdy czerwone szaleją. 
Naco jestem na świecie nigdy nie zrozumiem. 
Jak wśród drzew obcych idę, bezlistną aleją. 


16 


Paey'l. 


17
		

/010.djvu

			CZAROWNICY PARYŻA 


Na me Pigalle, w małym hotelu, 
wciśniętym w sklepy z sałatą, 
madame Kahl czyta listy zapieczętowane i biene 
za to sto franków. 


!2 


W ulicy Fromentin, la me1"e Duval 
wróży z fusów od kawy. 
Wzdycha nad tobą, Mówi to, o czem chciałeś zamilczeć. 
Kawa pachnie w nieciekawym 
jej pokoj u. 


11'1, 


3 


Na rue de l'Echiquier, cza1'noksięska Girard, 
w saloniku strojnym w malowane osty, 
opowiada po cichu to, o czem chciałbyś zapomnieć. 
Zna cię lepiej od siostry 
rodzonej. 


4 


Zna, pocieszy, jak matka pomoże. 
Poleci cię dżinnów potężnej mafji. 
Twojego krzywdziciela dreszcz wspomnień pneniknie 
gdy wspólnie przekłujecie serce fotografji 
przeklętej. 


19
		

/011.djvu

			5 


7 


Na bulwarze Haussmanna mieszka medjum Sal'ah. 
Patrzy w kulę z kryształu i widzi twoje dzieje. 
Podmalowanem okiem mierzy czasy przyszłe. 
W Paryżu dziej ą 
się cuda. 


Bierze w ręce dłoń twoją patrzy pod śv. iatło. 
Uśmiecha się skrycie do pierścienia Wenery. 
Pokazuje ci znaki szczęścia: gwiazdę sześcioramienną 
ł w pl'Zegubie ręki twojej cztery 
rascety... 


6 


8 


W Rotondzie, wśród stolików, błądzi zwiędła kobieta, 
uboga czarownica o czuprynie z miedzi. 
Pośpiesznie, na obł'usie stawia ci kabałę. 
Wymawia szeptem ważne imię i śledzi 
twój wzrok. 


Żebrak, w nagrodę za kilka centimów, 
daje ci przepowiednię, drukowany świstek, 
z kwiatem, planetą i wierszem na dzień twych urodzin. 
Przynosi to rzeczywiste 
szczęście. 


2ł 


20
		

/012.djvu

			9 


Medjum Zinah po polsku do ciebie od progu 
[przema wia. 
Widzi nad wbą koło świetlane. Każe ci żyć nadzieją. 
"Idź cicha nmzyko słodka spokojnie przed siebie. 
Gwar ścichnie, wówczas usłyszą cię ci, który umieją 
słuchać. " 


10 


A fakir Hamam Bej, w swojem gnieździe 
[z jedwabnych dywanów, 
przeszywa cię wzrokiem z żelaza, prostym, głębokim. 
"Nie żałuj snów. Pal opium życia i czekaj na nowe 
[marzenia. 
Czyż warto czepiać się snu, chcieć utrwalić obłoki 
lub dym? 


2-2 


11 


Chwiejną trzcinę cukrową wicher odchylił od ciebie. 
Teraz zegnie może w twoją stronę piękną palmę, 
[szumiącą wspaniale. 
Pamiętaj o ruchu wiecznym. Nikt tu nie myśli o tobie. 
W szystko się w falach wichury porusza. Kochaj falę 
jedynie. " 


12 


W głębi dziedzińców, na prawo, na l.ewo, 
[w mansardach i piwnicach, 
czarodzieję Paryża czatują jak senne ropuchy, 
jak węże zielone, jak sowy, pierzaste i ciche nokturny, 
jak na krużgankach N6tre Dame de Paris, śpiczastouche 
potwory... 


23
		

/013.djvu

			TOPIELICE 


Rudą nocą, pod mostem, w Sekwanie, 
płynie kotka, przemokła i sina. 
Pod następnym mostem, niespodzianie, 
przyłączyła się do niej dziewczyna. 


"Dzieci z mostu mnie w wodę wrzuciły. 
A ciebie?" -,,1 mnie także. Wiedz to... 
Choć tak blizkie, dalekie, bez siły, 
w zimną falę rzuciło mnie dziecko. 


Opryskują je lampy portowe, 
owijają je posępne fale, 
a one prowadzą rozmowę, 
nie oddychając już wcale. 


Teraz we mnie odpływa jak w łodzi, 
w dal od brzegów, tonących w mgły krepie... 
Nie zobaczy już świata" - "Nie szkodzi"... 
- "Nie wYHJśnie na ludzi..." - "To lepiej....." 


2.4 


25
		

/014.djvu

			GDA PANI GIRARD, CZAROWNICY 


I aby poczuł w sercu tęsknotę i handrę. 
by 
 c
murach z przerażeniem ujrzał sylfy nagie, 

 dzmplI drzewnej nos dżina. w fajce - salamandrę- 
] wpadł prosto w drzwi twoje - wprost w różową 
magję... 


Musisz ulepić w piątek, we wrześniu, na nowiu, 
małą lalkę, podobną do twego kochanka. 
Zrobić jej usta z głogu, wprawić oczy sowie, 
i tulić ją co wieczór i każdego ranka, 


by tamtemu - głupiemu - zdawało się czasem, 
że mu coś w sercu słodko, niepotrzebnie śpiewa. 
że go gonią ćmy jakieś z jedwabnym hałasem, 
aby się opędzał, i martwił, i gniewał, 


i by samotnie błądził aleją jesienną, 
nawpół jeszcze uparcie, nawpół nieprzytomnie,- 
i tupiąc w suche liście malowane henną, 
myślał: djabli nadali! nie mogę zapomnieć! 


27 


26
		

/015.djvu

			WIERSZE HISZP AŃSKlE
		

/016.djvu

			- 
DON JUAN I DONA ANNA 


Zosi lInrużynie 


Don Juanie, piękny don Juanie! 
Kobiet znawco wspaniały i panie! 
Czyś ty oślepł, czyś może oszalał? 


Przeoczyłeś w bezmyślnym rozpędzie, 
gołębicę jakiej już nie będzie, 
szczęście samo w koronkowych szalach I 


Włoskich madon miałeś trzysta dziewięć, 
w Anglii dwieście trzydzieści pięć dziewic, 
w Turcji hanum czterdzieści bez jednej. 


Mimizita, Zerlina, Pasquita, 
któżby długą tę litanję odczytał? 
VV śród nich Anny szukałeś bezwiednie. 


3 1
		

/017.djvu

			Z ust czyniłeś niezamknięte rany, 
purpurowe, rude i różane, 
mdlejąc wsparte na zębów djamencie... 


Dona Anna, jak anieli rajscy, 
w sercu twojem nie przeczuła zdrajcy. 
Dar infantki rzu c iła 
ci: życie. 


Don Juanie! każdy może przysiąc, 
że ich miałeś w Hiszpanji nad tysiąc, 
więcej kobiet niż gwiazd v. firmamencie!... 


Więc gładziłeś ją ręką iskrową, 
powtarzając jej to, słowo w słowo, 
co mówiłeś Zerlinie, Pasquicie. 


Los łaskawie patrzył na twe dzieła. 
Grzechów twoich lekkość go ujęła. 
Wiódł cię w kwiatach ku prawdzie porannej. 


Dona Anna - to turkawka złota 
, 
przytulona do piersi żywota... 
Primavera - i dotąd niczyja. 


Lecz spojrzałeś, nie widząc kto ona. 
Przeszłeś obok, biorąc Ją w ramiona, 
przeszłeś obok pięknej dony Anny. 


Dony Anny porzucać nie wolno! 
Wolno tylko powtarzać jej zwolna: 
O paloma, opaloma miar 


3 2 


Paryż 


" 


33
		

/018.djvu

			W olno w słodkie jej oczy ukośne 
patrzeć jedną, drugą, trzecią wiosnę, 
i naj dłuższą posyłać jej falę... 


Don Juanie! Wśród zabaw i wina, 
zapomniałeś, gdzie cel i przyczyna, 
h .. t ty nie wiesz co to szaleć! 
ac , ..11eS e , 


Bóg ci Anny przebaczyć nie może! 
Za nią wstanie zemsty całe morze! 
Za mą z piersi ordery ci zedrą! 


Za nią ujmą się z płaczem kamienie. 
i do piekła cię pchnie zasłużenie 
EL CONVIV ĄDOR DE PIEDRA! 


POGRZEB INFANTKJ 


, 


V\' czarnych kapach, żujące wędzidła, 
idą wichry uciszone przed trumną, 
kołysaną na wozie, dumną, 
kutą w złocie, wspaniałą, obrzydłą. 
Hamulec zgrzyta. Jęczą dźwięczne szprychy, 
wśród wąwozów hiszpańskich spadzistych i cichych... 
- chcą wyskrzypieć wszystko i nie mogą... 
Infantka ma twarz tak bladą! 
Wichry idą, noga za nogą _ 
- Idos, idos, vento s alados ! 
Idźcie, idźcie w pokoju, wy wichry skrzydlate! 
Infantka już nie wstanie zimą ani latem! 
Czy jej na imię Miłość, czy Sol, czy Elvira, 
to obojętne dzisiaj, gdy ją w ziemię kładą, 
gdy upadła na wieki, zaplątana w kirach! 
ldos, idos en paz, ventos alados ! 


5' 


35
		

/019.djvu

			HISZPAN 


Osłaniając papieros i płomyk ręką liljową, 
mierząc wzgardliwym krokiem asfaltowy globus. 
długi do niebios, jak figura El Greca- 
poruszając aż gdzieś w chmurach rozpięknioną głową, 
na wniebowzięcie czeki, 
i na autobus. 


3 6 


} 


p 


DUCHY 


Oldze Chwistkowej
		

/020.djvu

			STRASZĄCY STOLARZ 


. 


Od północy już słychać hebel, 
piła cichym zanosi się spazmem, 
gorączkują ubogie meble. 
w kącie błyska wir ektoplazmy. 


Stolarzu, obłąkany robotą! 
Niech cię wieczny odpoczynek nie trwoży! 
Śmierć - to angielska sobota! 
Możesz ręce spokojnie założyć... 


')9
		

/021.djvu

			CIEŃ BABKI 


Straszy, tren wlokąc z tyłu, 
w muślinach indyjskich z pyłu. 
- W alei, gdzie wicher jęczy 
siada w tUl"niurze z pajęczyn. 


Lecz 
ięcej nic nie potrafi. 
Jest cieniem swych fotografij... 
Nad parkiem smutnym jak czyściec, 
kołuje uwiędłym liściem... 


4 0 


I 
J 
I 
] 


BIAŁA DAMA 


"Biała pani przeszła znów przez salon!" 
- Szepcze służba w kredensie ze zgrozą, - 
"Znak, że nowe nieszczęścia się zwala! 
W całym domu czuć już tuberozą". . 


Biała pani szła później przez schody, 
a na schodach, gdzie nie było widno, 
biegł ktoś piękny, niebaczny i młody- 
chwycił w pół i uściskał widmo. 


4 1
		

/022.djvu

			INKUB 


Na wielkiem łóżku paryskiem, 
obok poduszki, 
- tej drugiej - 
nie mogę spać podczas pełni. 
Księżyc 
wślizguje się błyskiem 
pod kapę w srebrzyste smugi... 
chce puste miejsce wypełnić. 
Nikt go nie spędza, 
nie płoszy - 
więc chyli się ku mnie 
i czy cha 
i usta mi światłem nasyca. 
- Leżymy jak na dnie noszy... 
i serce moje oddycha 
pełnią - ach, tylko księżyca... 


, 


CÓRKA JAIRA 


4 2
		

/023.djvu

			CÓRKA 


JAIRA) 


Miłość umarła. Stygnie, twarda i mezywa, 
jak cudne ciało, wiecznym ogarnięte cieniem. 
Spadł na nią głaz milczenia - kamienna pokrywa. 
Tydzień minął - i nikt już ratunku nie wzywa... 


0, jak córkę Jaira racz ją zbudzić. Panie! 
Wstąp w piwnicę grobową, smutną nieskończenie, 
i z uśmiechem litości ręce połóż na niej, 
mówiąc: Ja ci powiadam, wstań! piękne kochanie! 


45
		

/024.djvu

			NOC 


I SER CE 


Z za czarnego żagla firanki, świecą uporczywe 
[latarnie... 
Samotność moja nie może być większa. 
Nie może być wspanialej i sn'aszniej i marmej, 
i bardziej obco, 
nawet tam, gdzie nas ręce wieczności 
w nieskończone blade pasma potną, 
nawet tam, gdzie komety tęskniące, jak lecące srebrne 
[lampy kopcą, 
gdzie każdy idzie drogą samotną, 
gdzie zapach mchów zroszonych i fiołków 
słodkiem tchnieniem nocy nie upiększa, 
gdzie niema śmiechu, pocałunku, róży - - - 
gdzie nikt nikogo do serca nie przygarnia - - - 
O, o, o, 
by się wprawić do dalekiej podróży, 
trzeba takiej nocy jak ta noc, 
ta noc czarna, 
którą ja dzisiaj przeżywam...... 


Zwrócono mI moje serce, 
dane w olśnieniu złotem... 
Wiem już że nie jest ono trujące jak szalej, 
ani wielkie, ani mocne jak serce orlicy, 
że nie broni praw jego djabeł czarnolicy- 
ale będę nosić je dalej, 
szczęśliwa, że znów je dostałam 
z powrotem. 


4 6 


47
		

/025.djvu

			POKÓJ NA HELU 


Szary, chociaż ma okno jak cejloński szafir, 
ten pokoik na piętrze, gdzie Żeromski mieszkał, 
gdzie słuchał szumu morza - i w szumie potrafił 
pisać niewiarygodnie pięknie o miłości... 


Natchnienie tego mistrza, Miłości Patrona, 
jak dym snuje się jeszcze pod sufitem niskim... 
Jeśli tu kiedy młodzi chwycą się w ramiona, 
jak mocne, jak natchnione będą ich uściski! 


4 8 


l 


NAJPIĘKNIEJSZA ZWROTKA 


-Tuż wstążkę pawilonu wiatr zaledwie muśnie... 
Cichemi gra piersiami rozjaśniona woda, 
.Jak marząca o szczęściu narzeczona mloda, 
Co zbudzi się by westchnql' - i wnet znowu uśnie... 


Mniejsza o ciszę morską, pamiątki, polipa! 
Zostańmy przy kochance. Nie chcę czytać dalej. 
Cóż to? jej usta we łzach jak w morzu korale? 
Zbudziła się, westchnęła, lecz już nie zasypia? 


'-'Yzdycha ! już tylko wzdycha! fala jak straszydło 
wzrasta nagle, huragan gra na deszczu harfie, 
pawilonem miłości gorzki wicher szarpie, 
a szczęście narzeczonej już Bogu obrzydło. 


Paryż 4 


C7
		

/026.djvu

			Hydra zwija trwożliwie rOZWIane ramiona, 
i czeka W wodnej grocie aż fale opadną, 
podczas gdy biały okręt idzie zwolna na dno, 
jak marząca o szczęściu młoda narzeczona... 


. 
} 


50 



 
I 
I 


MRÓWKA 


WIClkąca CIęzar nad siły, 
mrówko samotna na ścieżce! 
Przeszkody cię otoczyły, 
zasadzki i kroki: podstępne drapieżce. 


Ciągniesz z rozpaczą wiór słomy, 
którego ci nikt nie zazdrości. 
Hartu, poświęceń ogromy 
przesuwasz przed mojem spojrzeniem litości. 


W cienia mojego niebie, 
wysilasz serce swe szare... 
Mrówko: wpatruję się w ciebie, 
ja, bóstwo ginące pod własnym ciężarem. 


4< 


51 


..
		

/027.djvu

			GZlEŃ
<;ZPITAL 


Cichy dzień. Dzień przytułek. Litościwy szpital. 
Leży pani, ginąca od śmiertelnej rany. 
Ktoś się nad nią pochylił. Czy śpi? Ktoś zapytał. 
- J któż jej to uczynił? Któżby? Ukochany! 


Cichy dzień. Biały szpital. Śnieg za oknem. Zima. 
Rząd godzin pielęgniarek przy łóżku się zmienia. 
Szepczą: czy jest nadzieja? V\'zdychają że niema. 
Czas w białym kitlu nie chce podjąć się leczenia... 


52 


- 


f 


... 



 


NOKTURNIK 


Na wlezy bije północ, 
a księżyc jest jak czółno, 
jak złota yola. 


Krąży dokoła miasta, 
kędy noc się rozrasta, 
w czarnych półkolach. 


Siedzi w niej mój kochanek, 
l ręce posrebrzane, 
opiera na wiośle. 


Marzy mojem marzeniem, 
wzdycha mojem westchnieniem, 
w tej samej wiośnie... 


53
		

/028.djvu

			.-- 


.. 


Szukałam go na ZIemI, 
między ludźmi obcymi, 
mówiono mi: nienIa. 


Lecz on, za wsze zwycięski, 
wypływa Z bladej klęski, 
wiosłując niezłomnie - 


Nie chciał świata naszego. 
A dlaczego? dlatego. 
że smutną jest ziemia. 


na ramię diamentowe, 
przechyla senną głowę, 
i myśli o mnie... 


Czekałam tu na niego. 
Lecz nie przyszedł. Dlaczego? 
Bo wiosłuje w niebie. 


Chmury białe, rOZWIane, - 
otulają go w pianę 
i mgła go grzebie... 


54 


55 


.
		

/029.djvu

			DO KOMENDANTA "ONDINE" 


Poznałam cię w dzienniku "Le JVlatin", 
komendancie łodzi podwodnej. 
Piękny jesteś. Masz w oczach słodką mgłę, 
i męski smutek łagodny. 


Twarzą zwrócony do mnie, 
nieznajomy ale najbliższy - 
z powagą, prosty niezłomnie, 
stoisz w drukowanej niszy. 


Nie dzieli nas żadna odległość - 
ani jedna mila rejsu w falach sinych- 
życie twoje blisko do mnie podbiegło, 
bo nie żyjesz od tygodnia. komendancie " Ondyny" . 


56 


.. 
j 


...., 


.. 


Z!lciekawiasz mme nieskończenie, 
ty, samotny w śmiertelnej dumie... 
Milczysz, lecz mam wrażenie 
że ten który nie żyje, lepiej mnie rozumie. 


Szukałam cię oddawna, zmęczona okropnie, 
idąc po niezliczonych schodach wzwyż za tobą, 
podczas gdy ty już zbiegłeś na ostatnie stopnie, 
by runąć w zimne fale szumiące żałobą. 


W chodzę jednemi drzwiami, 
i pytam się o ciebie świata jak portjera - 
gdy ty, hez litości nad nami, 
bocznem wyjściem w noc gwiezdną wbiegasz i umierasz. 


57
		

/030.djvu

			A miałeś silne ramiona, 
dumne czoło, i marzyłeś skrycie... 
Czemuś oddał to wszystko śmierci? przecież ona 
nie ceni nic poza życiem. 


Nadjechała wspaniale pod imieniem greckiem 
"Ekateriny Goulandris" i wbiła cię w morze. 
Ach, chylę się nad tobą, jak nad własnem dzieckiem... 
Lecz cóż ci to pomoże? 


Dzień twój minął - now.y się zaczyna. 
"Matin" krzyczy o jakimś zbrodniczym amancie, 
-a serce moje tonie jak twoja " Ondyna", 
najechane przez wieczność, komendancie - - 


58 


... 


- 


- 


ŻAGLÓWKA 


Piękne' są ruchy barki żaglowej, 
z potęgą 
oddanej falom. Idzie, oparta na szkwale, 
jak młoda zakonnica w płóciennym habicie, 
która całą postacią, rozkwitłą i tęgą, 
opiera się na Bogu szumiącym w błękicie - 
z dnia przepływając w dzień, 
jak z fali w falę...
		

/031.djvu

			--", 
_"f? G\tnnZUf/lJł;;'.
 
" 
QJ 


\ 
/ o 
 
f. 
( 
 tn\;
 

 
oE; 
\'
 
o;. 
 'f 

C-- « fj 

. /{ 
'k\. ,
 .:
 ,;l 
'" fr...- ( "i ..,";+-
L
 01# 
"':.. '- [

. ....-.Ś 


SPIS WIERSZY 


L-\, , _ 


PAR YŻ . 
Paryż 
Czarownicy Paryża 
Topielice . . . 
Rada Pani Girard . 
WIERSZE HISZPAŃSKIE 
Don Juan i Dona Anna. 
Pogrzeb Infantki 
Hiszpan 
DUCHY 
Straszący stolarz 
Cień babki 
Biała dama 
Inkub 
CÓRKA JAIRA 



 


.';..

 
'
11:<.," 


. 


Str. 


7 
9 
18 
24 
26 
29 
3 1 
35 
3 6 
37 
39 
. 3 8 
. 4 0 
. 4 1 
. 45 
. 45 
. 4 6 
-1<7 
. 4 8 
. 49 
50 
52 
54 
56 
59
		

/032.djvu

			J...... 
I 


. \ 


WYDAWN1CTWA KSIĘGARNI F. HOES1CKA W W ARSZAW1E 


BIBLJOTEKA POETYCKA 


A l b e r t i K a z i m i era. Bunt lawin 
Mój film 
A n d r e L u c jan. Jaskinia Platona , 
Szlakiem Niepodległych 
B i r k e n m a jer J ó z e f. Ulicą i drogą 
B o g u s ł a w s k i A n t o n i, Honor i ojczyzna 
Dwór 
B r a u n M i e c z y s ław. Rzemiosła 
Przemysły 
B r z e c h w ił J a n Talizmany 
E r z o s t o w s k a J a n i n a. Najpiękniejsza z przygód 
C h o r o m a ń s k i L e o n. Urna 
D e n h O ff- C z a r li o c k i 'IV a c ław. 'IVłóczęga 
D i c k s t e i li -'IV i e l e ż y ń s k a J u l j a. Okiść . 
G a ł u s z k a J ó z e f A l. Głosy ziemi 
Geraldy Paul. Ty i ja, Przet. R. Czekańska-Heymanowa 3'- 
G r o s s e k - Kor y c k a 'Marj a. Pamiętnik liryczny. T- 
Hełm-Pirgo Janina. Kolorowa sonata 2'5 0 
H u l e w i c z 'IV i t o l d, Sonety instrumentalne. '1<"5 0 
Ił ł a k o w i c z 1. K. Obrazy imion wróżebne . 4'- 
- Opowieść o moskiewskiem męczeństwie. Złoty wianek 5'- 
- Płaczący ptak ." T- 
Kasterska Marja. "/'0 przeciw 1/10 1'5 0 
Kołoniecki Roman. '''schody i Zachody 5'- 
L o p a l e w s k i T a d e u s z. Piękna podróż 5'- 
M i ł a s z e w s k ił 'IV a n d a. Rok Boży 2'- 
M i ł a s z e w s k i S t a n i s ław. Gest wewnętrzny 


(c. d. na odwrocie 


Zł. 


2'- 


3'- 
6'- 


3'- 
4'- 


3'- 
4'- 


6'- 
4'- 
6'-
		

/033.djvu

			WYDAWNICTWA KSIĘGARNI F. HOESICKA WWARSZAWIE 


BIBLJOTEKA POETYCKA*) 
N a p i e r s k i S t e f a n" Odjazd 
List do przyjaciela 
O s tr o w s k a B r o n i S ł a w a" Tartak słoneczny 
Rozmyślania " 
W starem lustrze . 
p a w l i k o w s k a M a r j a" Pocałunki 
Wachlarz 
Dancing" Karnet balow.r" 
Cisza leśna 
Paryż 
P e i p e r T a d e u s z" 
Prę d s k i A r t u r" Nastrój 
R o g o s z - Wal e w s k a J ó z e f i n a" N a drodze . 
Roś c i s z e w s k a Z o fj a" VVstęgi 
Rytard Mieczysław. Noże wiosny 
S ł O n i m s k i A n t o n i. Z dalekiej podróży 
Wiersze zebrane 
S ł o b o d n i k W ł o d z i m i e r z" Cień skrzypka 
S t e r n A n a t o l. Bieg do bieguna 
Szpyrkówna M" H. Poezje. 
Tuwim Irena" Listy 
T u w i m J u l j a n" Słowa