/s0001_0001.djvu

			Rok XV 


Warszawa, środa 18 lutego 1931 r. 


N!! 25 


1: 1 
i:. 
'ł 
li 


) 
ł 
I 
j- 


/ 
I 



, 
, J ,
rI' 


'(I' 


. 4 


o 


z
, 


't, 



 , , 


#/ 


: 
 
 
. r.
,. 
, " 
. ./ -- \ 
/ " -....;;:::7
 V ,I .. 
,; ;/- /'" 
. 
 # - -- 
 
ł-=-. 


j' 


. 
 


" , 


l i 
l, 
I: 


- ... 
- 


, . 


. ! 


I 


... 


, 


"" 


( 
J '\ 
... . \ 
, , 

, 
, 
z..STRY/£ŃSJ<' . 
TVc;.ODNIK DLA MŁ. DSZYCHDz'ECI 


j , 


p 



 
. a,
		

/s0002_0001.djvu

			378 


PŁOMYCZEK 


N2 25 


GRADOWA CHMURA. 


Staś jest wiecznie nadąsany. Staś prawie 
nigdy się nie uśmiecha. Buzia Stacha zaWSze 
. jest nachmurzona. 
O! O Stasiu nie można powiedzieć, że 
jest słoneczkiem dla swoich rodziców. 
. . 
Staś - to t.aka gradowa chmura! 
Naucz się 
śmiechać do rodziców, Stasiu! 
Janina Kostro. 


<." 


BRYś W ZAPRZĘGU. 
- Jak cię zowią? 
'\ - Stary Bryś. 
- Kto jest pan twój? 
- A nasz Krzyś! 
T o on zaprzągł mnie do sąnek, 
bo pod je
hać chce pod ganek. ' 
- Cóż ty na to? 
.ł' _ Powiem wam, 
o przejażdżkę mało dbam; 
spaćbym wolał po obiedzie... 
AI
 trudno: niech Krzyś jedzie! 
Nie chcę robić mu na złość... 
Dał mi dziś od mięsa kość, 
da mi pewno coś z wieczerzy. 


N225 


PŁOMYCZEK 


379 -. 


I 
i 
i 
. j 
 

; 
I 


I 
.l: 
ii 
[,II 
j I 




 



 
1 
ii! 
l I 
lii 
1 
dJ111 
" 


. 1.....-< , 


....Je 
. '" 


. ł 
. fi':!-. 
" r.
 
 . . ," t. 


Iii 
1 1!1! 
I. 
iI' 
'11 
j 
I. 


''.1 .j . 


1 '! . " , ' 
I 
 
l 


i 
,< 
ii 


Nigdy pieska nie uderzy, 
głaszcze mój kosmaty włos, 
patrzy, czy mam zimny nos, 
to też chodzę za nim tropem... 
Siadaj, Krzysiu! Ham! Galopem! 
Antoni Boguslawski. 
... 


), 
"1' [ 
łi. 1 
":
! 
li:ll
 
1Ii!'
 
II 
jli l 
. j 
li 
'liii 


JĘCZYDUSZEK. 
Co się stało T adzikowi? 
Zawsze taki wesoły, grzecznie się bawi, 
podśpiewuje. A dziś? 
Buzia nadęta. Usta skrzywione. Jęczą- 
cym głosikiem skarży się: że mleko gorące, 
-\ . 
 
i

 
>
		

/s0003_0001.djvu

			380 


PŁOMYCZEK 


N225 


że bułeczka twarda, że bucik .za mocno ze- 
sznurowany, że... Oj
j! co mu się stało? 
Zaraz wam powiem. Wlazł w T adzika 
]ęczyduszek. 
Oho! To bardzo psotny duszek. Taki 
sobie malutki duszek z bardzo długim no- 
sem i zawsz
 skrzywiony jak półtora nie- 
, . 
SZczęSCla. 
p óki siedzi w. kąciku, to nic. Alę jak 
wskoczy w jakie dziecko, to dzieją się 
dziwne rzeczy. " 
Bo to dziecko zaraz krzywi się tak sa.. 
mo jak półtora nieszczęścia.' 
I o wszystko jęczy. I na wszystko na.. 
rzeka. Aż uszy bolą. 
Ale mama T adzika ma wyborny' spo- 
sób na ]ęczyduszka. W oła zaraz: 
- T adzik, śmiej się! prędko! prędko! ]ę.. 
. czyduszek w tobie siedzi. 
I T adzik roześmiał się wesoło. 

 ]ęczyduszek? . 
O, ten śmiechu nie lubi. Zatkał uszy 
c.zemprędzej i ucieka na cieniutkich nóż.. 
kach. Co sił! Choćby do mysiej dziurki! 
Za to nasz T adzik bawi się grzecznie 
i wesoło, jak zawsze. 


J. Duszyńska. 


N225 


PŁOMYCZEK I 


381 



 
,...- 



 
- 
lilA '
;.' 


,. 
" 
(rr 
/ 

< .: 'I, 


. 
r . . . 
... - ... 
. 


__I 


Iii 
j 
I 
11 1 
1111 
i 1 
III 
,I 
lIIi 
ii l 'l 
II' 


., 


"- 
;-"'. 


.,> 


. ., 
.' , 


. ,\--

 
" 


. V'. 

,,\ '. 



 


I " 



 
- Ii 
=- 


\ 
j '4
 
. - 


.... 


WART DWÓJEK TRZYSTA TEN KA\VALERZYSTA! 


,lIII 
:1' 
i,ll 
I
I 
", 


!!
 
.fi l 
" 
II 


li 


II, 
I, 


-,
 
I 


JAZDA PO PQDŁODZE NA HULAJNODZE! 


L
		

/s0004_0001.djvu

			382 


,PŁOMYCZEK 


N225 


PODRÓŻ ZEGAROWYCH WSKAZÓWEK. 


, 


/ 


-- 


T ADZIKOWE WROBELKI. 


..,:. 


Jeszcze się T adzik 
myje, 
jeszcze nie jadł 
śniadania, 
a już pod oknem 
., słyszy 
świergoty i ćwierkania: 
- Świr-ćwir, świr- 
ćwir, dzień dobry, 
dzień jasny, śliczny, 
wielki! 
Świr-ćwir czekamy 
wszystkie 
wróbelki, twe 
wróbelki. 
. - 
Jest chuda Szarockióbka 
, 
a Puś, jej tłusty synek, 
, . , . 
SWlr-CWlr, pyta, czy dużo 
zebrałeś okruszynek? 


-- 


_ . 


- LEDWIEM CIĘ o POŁUDNIU SPOTKAŁA, MUSZĘ PĘDZIĆ, 
WSKAZóWECZKO MOJA MAŁA. 


J 


N-'- 
I r ,ff 
' 


- 


....a-1:.
 


-
- -- ....- 
- - - 


---- .......
 -----
 


- TY WOLNIUTKO, A JA PĘDEM. O PóŁNOCY Z TOBi} BĘDĘ. 


- 


... 




 


,'J. 


- 



\ 


M. Czerkawska. 


, ¥. ' ; 


t
\ 


'..t ' 
.. '\.;'A\". 

"\r'''- ' 



 


.. 
,," 



 "--- 
-;1::;'i,
"',,, 
O.'_!Mf' 

 


" 
.
 


'. 


- PÓŁNOC. DALEJ JUZ NIE MOGĘ. CO? NAKRĘCASZ W DALSZĄ. 
DROGĘ?! 


f 
'If
		

/s0005_0001.djvu

			384 


PŁOMYCZEK 


N225 


A TA ZIMA WIELKA PANI. 


I. 


A ta zima 
., 
wielka pani, 
kaftaników 
siedem na niej. 


II. 


Siedem na niej 
sukieneczek 
ie śniegowych 
tych gwiazdeczek. . 


III. 


A ta zima, 
a ta nasza 
dwa pendzelki 
ma u pasa: 


IV. 


jeden złoty, 
wyzłacany, 
drugi srebrny, 
wysrebrzany. 


, 
, 


V. 


A ta zi11Ja 
pod oknami 
przytupuje , 
nożętami, 


VI. 


nóżętami 
przytupuje, 
pendzelkami 
wymachuje. 


VII. 


-"';"1 


I maluje 
nam szybeczki 
w różne wzory 
1 i wzoreczki, 


VIII. 


w wywijasy 
wywijane, 
w wykrętasy 
wykręcane. 


Lucyna Krzemieniecka. 


I '1.) 
, 


N225 


PŁOMYCZEK 


385 


21) 


z U C H Y. 


Ciąg dalszy. 


Znowu w Warszawie. 
Z czterech stron świata zjechali się chłopcy w Ryma- 
nowie, przebyli razem całe lato, polubili się, zaprzyjaźnili się, 
a teraz znów się w cztery strony świata rozjechali. 
Nieprędko się ze sobą spotkają. Niektórzy z nich nigdy 
już może się nie zobaczą po raz drugi. Zrobią nowe znajo- 
mości. PozawiązLlją nowe przyjaźnie, ale - o kolonijnem 
bractwie nie zapomną, to pewne. 
Tomek Modroń najmilej wspomina Zygmusia Malanow- 
skiego. 
Prawda, obaj mieszkają w Warszawie, to i widywać się 
nie będzie im tak trudno jak innym! Szkoda tylko, że Zygmuś 
nie do tej samej szkoły chodzi, co Tomek. Początek roku 
szkolnego przyniósł tyle zajęć, że Tomek jeszcze dobrze nie 
odsapnął, jak już zrobiła się jesień. 
- Ano, przejdzie listopad, przyjdzie grudzień, będzie 
świąt jak lodu, to i wpadnę odwiedzić Zygmusia, a i on do 
nas na dłużej posiedzieć przyleci - pociesza się Tomek. 
Jakoż przyszedł listopad i słoty jesienne przyniósł wcze- 
śniej niż się ludzie spodziewali. 
Pewnego takiego listopadowego dnia nad Warszawą 
zaszło słońce szybciej niż zwykle. Dopiero szóstą wybił ol- 
brzymi jak koło od wozu zegar, wiszący nad chodnikiem 
przed sklepem zegarmis
rza, a już ściemniło się, jakby to była 
noc. 
Odrazu ruch na ulicach zrobił się jeszcze większy. Na- 
tychmiast rozjarzyły się wszystkie wiszące wysoko latarnie, 
rzęsistem światłem oblały się sklepy. Zamrugały mnogie 
okna kamienic. Tu i ówdzie, na dachach lub ponad bogatemi 
magazynami zapaliło się błyskawicznie mnóstwo czerwonych, 
/ żółtych i zielonych lampeczek. W net też z nich na czarnem 
niebie i na murach ułożyły się wielkie, ogniste słowa ogło- 

zeń, a nawet dziwaczne zwierzęta, pojawiające się i znika- 
Jące bez śladu - jak w wiejskiej bajce, 


I 
, j 
I, 
II 
! 
J; 
I; 
'I 


III 
1 :1 
11 

. 
,I!I 
1
1 
j 
! 
I
 


l 


\ 


MI
		

/s0006_0001.djvu

			386 


PŁOMYCZEK 
, 


N225 


Jednak mało kto z przechodniów patrzył na te miej- 
skie cuda. 
Ludzie szli śpiesznie, gdzie tam komu było trzeba, a ten 
i ów kolnierz postawił od wiatru i zacierał zgrabiałe ręce, bo 
wiatr wiał prawdziwie jesienny i przenikał dokuczliwym chło- 
dem. 
Właśnie na wielkim zegarze ulicznym ogromna, czarna 
wskazówka opadła z wymalowanej szóstej godziny na siód- 
mą, gdy z jasno oświetloncj bramy wyszedł dziesięcioletni 
może chłopiec w uczniowskiej czapce. 
Poczuwszy na rozgrzanych policzkach chłodny wiatr, 
chłopiec zapiął szczelnie palto, poprawił czapkę i namyślał 
się przez chwilę. . II 
Już zrobił kilka kroków w kierunku przystanku tramwa.,. 
jowego L. zawrócił. 
 
- Pójdę pieszo. Szkoda pieniędzy na tramwaj '- po- 
wiedział do siebie. 
W ręku trzymał nowiutką srebrnę pięciozłotówkę. Teraz 
wsunął ją głęboko do kieszeni. 
Ta srebrna pięciozłotówka to pierwsze pieniądze Tom- 
ka zarobione za korepetycje. Pierwsze, bo jeszcze tego mie- 
siąca dostanie trzy takie pięciozłotówki. Razem dwadzieścia 
złotych! 
- Huk pieniędzy! Będzie w sam raz na opłacenie 
pierwszej raty za rower - uśmiecha się sam do siebie To- 
mek. Rower już dawno jest jego marzeniem. Tomek co noc 
śni o tym rowerze. Bo jeszcze w lecie postanowił sobie zo- 
stać kolarzem i to nie byle jakim: takim, który całą Polskę 
pierwszy i najszybciej objedzie. Góry nie góry! doły nie do- 
ły! Od karpat do Bałtyku! Od Bałtyku po lasy wołyńskie! 
Już teraz Tomek w wolnych godzinach wprawia się w 
jeździe na rowerze w miejskim hippodromie, ale ma się ro- 
zumieć, co innego rower wynajęty na godzinę, a co innego 
swój, własny! 
Rodzice Tomka, choć dosyć zamożni, ale żyjący z cięż- 
kiej pracy, nie mogli zrobić takiego wydatku. 
Już i to dobrze, że płacili regularnie za szkołę, kupowali 
synowi wszystkie książki i niezbędne pomoce szkolne, że 
odziewali go porządnie. 


r 


N2 25 


PŁOMYCZEK 


38'1 


.. 1f'. . 
. . .. ł' ..'" 
. '. _III I " ," :-.-; "'! , ' 
.... ...,... , 
:M.
'''''
' 


, «1 
. l 


ł . ;.: 

.!" =:: r 
.. 
:
 .. : :..::,.. ,::, 
: .... .. 


. 
".. ł 
,I 
, 
. 
. 
. 
. 
. 


. 


ł 


..ł.. ł ł I 
. . 
i
 	
			

/s0007_0001.djvu

			388 


PŁOMYCZEK 


N225 


Dobrą chwilę przyglądał się chłopak temu cudowi, a oczy 
błyszczały mu jak kotu, gdy zobaczy sperkę. 

 Czekajże tu na mnie, czekaj - uśmiechnął się do 
pięknej maszyny, ściskając srebrną pięciozłotówkę. 
Tymczasem ze sklepu wyszedł stróż sklepowy z narę- 
czem desek, i jak zawsze o tej porze, zaczął niemi na noc 
przysłaniać wystawowe okno. 
Więc z żalem w sercu, ale i z radosną zawziętością od- 
szedł Tomek od sklepu z rowerami i ruszył ku domowi. 
Daleko miał, to też przyśpieszył kroku. 
Dalszy ciąg nastąpi. 


[ 


WITRAżOWE LA TARKI. 



s 



.1 


'r. t 


._oJ°. 


... 


Opowiem Wam dzisiaj, jak się robi witrażowe latarki. 
Jest przy nich wprawdzie sporo roboty, ale trud Wasz zo- 
stanie wynagrodzony i gotowe latarki, prześwietlone od 
wewnątrz światłem małej świeczki, będą ślicznie wyglądały 
w pokoiku lalek. 
Latarka może mieć kształt różnorodny: może być prosto- 
kątna, trójkątna, walcowata (patrz rys. 1, 2, 3). 
Dla otrzymania latarki prostokątnej, rysujemy najpierw 
figurę, pokazaną na rys. 4. (Strona 390). 
Oczywiście, rysunek ten, z powodu braku miejsca, po- 
daję Wam w znacznem zmniejszeniu. Naturalna wielkość 
może być następująca: bok denka (kwadratu) oznaczony 
literą a = 5
 cm., wysokość zaś ścianek latarki b = 9 cm. 
Zresztą wielkość latarek jest zupełnie dowolna i .zależy 


N225 


P Ł O M y'" C Z E K 


389 



,. 

 
..4
 

..." , 

 

, 


4
" I .

 I ,..

 

I 
 
p,.}J 
{7+ fZ 7
 

 

 


 "


....
 


t 


.2.. 



. 


'b. 


-ł. Jł,A. 5' 


t. 


I 
'II 
l! 
11 

 
J 
II 

 
I 
I 
II 
- j 
II 
'I 
l! 

 


wyłącznie od Was samych. Można robić znacznie większe 
latarki, co jest nawet łatwiejszem. 
Najlepiej robić latarki z dość grubego, matowego, 
czarnego papieru, z którego wycinamy wskazany na str. 390 
rys. 4. 
Teraz przystępujemy do roboty witrażyków. 
W każdej więc ściance, jak również i w denku wycinamy 
jakiś dowolny wzór. Naprzykład taki, jaki widzimy na rys. 5. 
Miejsca oznaczone ciemną barwą pozostawiamy,. resztę 
wycinamy ostrym scyzorykiem. Otrzymane w ten sposób 
puste miejsca podklejamy kolorowemi bibułkami. Najlepiej 
dobierać kolory żywe i dość jasne, aby łatwo przepuszcza- 
ły światło z wewnątrz. 
Gdy mamy już zrobione witrażyki, przystępujemy do 
sklejenia latarki. Zginamy więc latarkę w miejscach, ozna- 
czonych czarną linją, bok a' sklejamy z bokiem b, zaś 
boki kwadratu 1, 2, 3, z odpowiedniemi bokami ścianek, 
oznaczonemi temi samemi cyframi. . 
Od góry, oczywiście, latarka nie może mieć żadnego 
zakrycia, gdyż świeczka musi mieć stały dopływ powietrza. 
Na zakończenie, w czterech górnych rogach latarki 
przyklejamy kawałki kolorowej włóczki, lub wstążeczki, łą- 
.
		

/s0008_0001.djvu

			390 


PŁOMYCZEK' 


N2 25 


N225 


PŁOMYCZEK 


391 



 
, 
, 

 " . 

.'I 
O- 
" / 


RE:ęUS 1. 
(nadesłała Irenka Olechnowicz) 



oo
 


ŁAMIGŁóWKA 1. 


I 
czymy je bądź węzełkiem, bądź też paciorkiem, do dna 
wewnątrz latarki przymocowujemy z pomocą roztopionej 
stearyny małą świeczkę choinkową, lub kawałek świeczki 
(zależnie od wielkości latarki) i na tem robotę kończymy. 
A naco się nam takie latarki przydadzą? Możemy niemi 
ustroić pokój lalki. Mogą nam się przydać przy urządzaniu 
teatru amatorskiego. Latem 
 w ogrodzie. A w 
imie, ma- 
lutkie 
 na choince. 


(ułożył Michaś Kulczycki) 


- Halina Świdzińska. 


1 ) 2) j) 4) 
K K K P 
K S K T K Ń p S 
o:; T Ń S 
5) 6) /7) 1 8 ) C 
C C Ł 
C C C RIŁ KIC R 
19) C R K R 
10) 11) 12) 
ID:M D B B 
D M B L B T 
M L T 


Kto odgadnie? 


W każdym z tych kwadra- 
tów, pośrodku trzeba wsta- 
wić jedną literkę, a wtedy do- 
staniemy wyrazy, które da- 
dzą się czytać wzdłuż i 
wszerz. Jakie to literki? 
Znaczenie wyrazów: 
1) Ptak. 2) Zwierzę do- 
mowe. 3) Zwierzę domowe. 
4) Część ubrania. 5) Część 
twarzy. 6) Imię dziewczynki. 
7) Przyrząd do strzelania. 
8) Owad. 9) Wylatuje z ko- 
mina. 10) Gdzie się mieszka. 
11) Zabawa. 12) Część 
ubrania. 


.... 


ŁAMIGŁÓWKA. 



,
 


Nazwijcie podane tutaj przedmioty. Początkowe lite- 
ry tych nazw utworzą nazwę znanego wszystkim dobrze 
bardzo pożytecznego domowego zwierzęcia. 


H. Ś. 


. 
k@.
: 


., 


ŁAMIGŁóWKA 2. 
(wymyślił Stasinek Geras) 
---ĄB 
--B 


----c E 
---NA 
---M 
Gdzie są kreski, do- 
piszcie brakujące litery. A . 
wtedy utworzą się wyrazy, 
z których pierwsze litery, 
czytane z góry na dół dadzą , 
nazwę portu. 
Znaczenie wyrazów: 

 1. Ptak domowy. 2. Drzewo. 
3. Samogłoska. 4. Przyrząd 
krawiecki. 5. Imię żeńskie. 
6. Imię męskie. 


ŁAMIGŁó WKA 3. 
(ułożyła Michasia Smużanka) 
Wan - da - zie - na - ży - 
nie - co - ła - szej - le - ca - 
chcia - Niem - mi - w. 
Z powyższych sylab ułóż 
początek pieśni o Wandzie.
		

/s0009_0001.djvu

			392 


PŁOMYCZEK 


NQ 25 


MĘ:CZYGŁó WKA. 
(ułożyła Bogusia Kraskówna) 
Poniższe wyrazy, wypisać 
tak, aby pierwsze litery czy- 
tane z góry na dół dały na- 
zwę historycznego miejsca w 
Polsce. Tam walczył i został 
ranny Tadeusz Kościuszko. 
1) Wielka woda. 2) Za- 
kończenie modlitwy. 3) Przy- 
prawa do potraw.4) Służy 
do szycia. 5) Imię chłopca. łt 
6) Znosi nam kurka. 7)- 
Tłuszcz z nasion. 8) Pora 
dnia. 9) Duży ptak domowy. 
10. Służy do budowy domów. 
11. Odgłos. 


ZAGADKA. 
(podała Irma Macieszko) 
Kto my jesteśmy? 
Kiedy na wiosnę słońce 
dogrzewa, 
każdy z nas ubiór suty 
przywdziewa, 
a gdy nadchodzi zima ',! 
Z mrozami, 
wtedy gołemi świecim 
członkami. 


ZGADYWANKA. 
(nadesłał Adolf Gierak) 
Cztery nogi, cztery rogi. 
Gdy go ludzie obsiędą, 
jeść na nim będą. 


I) 
I 


REBUS 2. 
(przysłał Boguś Stapula) 


. 


-H 


Ju

 


"... . - . . 
. . , ... . 
,'.,," ....... 
,'....".,. 

,....." 
, ,.. " 
. ". "'. , 
" ""... 


WARUNKI PRENUMERATY NA ROK SZKOLNY 1930/31: 
Miesięcznie Kwartalnie Rocznie 
.,Płomyczek" 1 zł. 20 gr. 3 zł. 50 gr. 11 zł. 
"Płomyk" 1 zł. 50 gr. 4 zł. 50 gr. 14 zł. 
.,Płomyczek" z "Płomykiem" 2 zł. 30 gr. 6 zł. 50 gr. 21 zł. 
Ceny podane są wraz z kosztami przesyłki. 
Adres redakcji i administracji: Warszawa, ul. świętokrzyska N
 18. 
N
 telefonu redakcji 760-40, administracji 322-18. Konto czekowe P. K. O. 6880. 
... Redaktorka przyjmuje od g. 1 do 3, prócz wtorków i sobót. 
Administracja otwarta codziennie od godziny 9-ej rano do godziny 7-ej wiecz. 


Nr. poj. 
30 gr. 
40 gr. 
60 gr. 


Wydawca: w imieniu Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych - 
JOZEF WŁODARSKI. Redaktorka - JANINA PORAZIŃSKA. 
Zaklady Graficzne "NASZA DRUKARNIA". Warszawa, Sienna 15.